Stojąc w ciemności
To wciąż ten sam księżyc, który tkwił nad nami,
tłumaczyłaś mi wtedy, że ma oczy i buzię
i robi takie o.
Twój palec zamarł nad koroną jabłoni
i wisiał tam niewzruszenie, wystarczająco długo,
by ciemność wypełniła się oczywistością.
Do dziś, gdy dostrzegam pełnię, dostrzegam
równocześnie twój wskazujący palec wymierzony w księżyc,
i przyłapuję się na tym, że szukam rysów twarzy,
pytając: Gdzie teraz jesteś?