wirus
Nic mnie tak nie denerwuje jak wolno działający internet. Jestem z pokolenia, które od samego początku miało wolno działający internet, od zarania dziejów musiało żyć w otoczeniu wolno działającego internetu, myślę teraz. A przecież to ważne. Cały aparat poznawczy, od kiedy tylko wykiełkowało to rozgałęzienie, został natychmiast sprzęgnięty z wirtualnym światem nowych reakcji i bodźców, ewoluując wraz z jego rozwojem. Jednak co z tego, skoro w ciągłym wzburzeniu, w odwiecznej irytacji.
Teraz, kiedy powszechny, szybkodziałający internet {przyspieszenie 5G} jest naturalnym przedłużeniem zmysłów, wszystko wydaje się normalne i niezaburzone. Młodzi rodzą się i od razu dostają (do ręki!) szybkodziałający internet. Przyjmują go bez zmrużenia oka, tak, jak gdyby im się z góry należał. Ich mózgi rozwijają się odtąd harmonijnie (w przeciwieństwie do naszej mózgowej dysharmonii) w naturalnym otoczeniu szybkodziałającego internetu. Ale myśmy (celowo powiedziałem teraz myśmy) wysługiwali się; czy to w domu, czy w pracy, czy w szkole zawsze wolno działającym internetem, a więc nagminnie doświadczaliśmy codziennego wzburzenia, odwiecznej irytacji. Zawsze w oczekiwaniu, w napięciu: aż się załaduje, przemieli, odświeży. Za każdym razem gorączka, zawieszenie, drżenie – kursor tkwiący nieruchomo w tym samym miejscu. Drapanie klawiatury. Walenie myszką o blat stołu. Odłożyły się w nas lata zaniechań, niedostatecznych siewów, niedobodźcowania. Wykształciliśmy w sobie odruchy, pokoleniowe odruchy. Gluty. Kolano podskakujące na widok młoteczka i kowadełka.
Kpię sobie ordynarnie. Ordynaryjnie i beztrosko. Zanik formy i języka zmusza mnie do odwoływania się do takich płaskich, pokoleniowych sztuczek. Wszystko jest sztuczne, nie umiem już mówić. Utraciłem siebie już dawno, jak gdybym zapadł na jakąś nieuleczalną chorobę lub grypę. W tym miejscu sprawdza się stara rzymska zasada wypracowana samodzielnie na przestrzeni lat – w zależności od tego, która z dziurek nosa jest zapchana, układamy się na przeciwległym boku i w spokoju oczekujemy, aż z czasem zacznie w ciszy działać grawitacja.
433494437
Trzeba nastawić się na to, że zawsze, kiedy rozmawiamy z jakimś człowiekiem, „kiedy wdajemy się w rozmowę z jakimś człowiekiem (z samym sobą!), jako że nagle odczuwamy strach, iż się udusimy”, ten człowiek robi wszystko, aby nas spotwarzyć. Może się to odbywać w najbardziej wyrafinowany sposób, w najprecyzyjniejszy, ale również w najnikczemniejszy. Zawsze, gdy ludzie rozmawiają ze sobą, spotwarzają się nawzajem. Sztuka rozmowy jest sztuką oczerniania się, sztuka rozmowy z samym sobą najokrutniejszą sztuką oczerniania się.
Thomas Bernhard Zaburzenie, przeł. Sława Lisiecka
701408733
Jest ocieplenie klimatu. Sporty zimowe będą mieć coraz gorzej
Adam Małysz
1134903170
Izolację definiuję jako mechanizm dowolnego rodzaju wyparcia ze świadomości przeszkadzających i destrukcyjnych myśli i uczuć. (Engstrøm: nie powinno się myśleć, to tylko pogarsza sprawę.) Zjawisko to, w formie dojrzałej i nieomal brutalnej, można zaobserwować u niektórych lekarzy, którzy w celu obrony własnej integralności dostrzegają jedynie techniczną stronę wykonywanej przez siebie profesji.
Peter Wessel Zapffe Ostatni Mesjasz, tłum. Andrzej Konrad Trzeciak