412986819712346000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000

Berek

Rozbudzenia w lipcowe, impuls wyzwalający lawinę z kamyków przyczyn i skutków, toczących się potem nieznośnie, niemo. Widzę to, co ja. Najczęściej, tak jak teraz, utarty dźwięk, obrót klucza, podskakująca ciężarówka i dalej ty. Rozumiesz, akceptujesz, zaczynasz się z powrotem umierać, myśląc, co można, co wypada. Zauważ, że zawsze poziomo (choć wolałbyś kucnąć); od drzwi do ulicy – przystanek, autobus, dyskont: postawa sztucznie wyprostowana. Wybierasz to, co jest. Co dają.

 

Meanwhile I’ve switched back to spacing my lines more widely.  When I saw that Thomas always used this spacing, I started using this spacing.

Karl Ignaz Hennetmair A Year with Thomas Bernhard: The Sealed 1972 Diary, translated by Douglas Robertson 

 

Krawiectwo

Studiuję dni, ale z lekka, od niechcenia. Więc chyba nie jest wciąż tak samo, skoro istnieją spacje. Na przykład, gdy muszę nagle zedrzeć cenę z pokrywki kremu, a robię to machinalnie, śliski metal i nagle.

Wiem, że jestem sztuczna, utworzona. Ale próbuję. Trę. Moje paznokcie skrobią, zatrzymują się na kleju. Wytrwale przebieram palcami.

Dokoła plastik i nic, zbyt długo stoję w tym miejscu, jednak nie martwię się wcale. Czekam, aż miasto zarośnie nowymi mieszkańcami, mieszanką mieszkańców i mieszkanek, odstraszam podglądaczy wyrazami, zniechęcam liczbami; coraz większe zobojętniałe liczby, niezrozumiałe, niemieszczące się w wyobraźni.

Pogoda u ciebie:

Pogoda: 23 °C, wiatr płn.-zach., 3 km/h, wilgotność 33%

U mnie spokój.

 

PS

Przed sobą mam szary tynk, na tle szarego tynku drzewo (być może nawet akacjowe) przypominające mi inne drzewo akacjowe rosnące w innym miejscu, w innym czasie, również na tle szarego tynku, na tle budynku, takiego jak tamten.