8670007398507950000000000

„Jego rodzina znana jest z licznych samobójstw i obciążona zaburzeniami psychicznymi i chorobami umysłowymi. Nie przejmuje się tym jednak wcale i mówi, stukając długim wskazującym palcem w swoją skroń: – Wszyscy moi przodkowie mieli w końcu coś tu nie w porządku. Mój ojciec także. Był wielkim kobieciarzem. Kiedy się już mocno zestarzał, kazał sobie zrobić gumową lalkę, model idealnej kobiety, naturalnej wielkości. Zimą można ją było wypełniać gorącą wodą.

Była zachwycająco piękna. Nazwał ją Sabiną na pamiątkę własnej matki i woził wszędzie z sobą. Namiętnie nie lubił podróżować statkami transoceanicznymi, ostatnie dwa lata życia spędził dosłownie kursując tam i z powrotem między naszym miastem a Nowym Jorkiem. Sabina miała wspaniałą garderobę. Warto było ich widzieć, gdy wchodzili do jadalni na kolację w wieczorowych strojach. W podróżach towarzyszył ojcu zawsze pielęgniarz – służący, nazwiskiem Kelly. Podtrzymywana przez nich obu z dwóch stron, niby piękna pijana kobieta, szła Sabina w cudownej balowej toalecie. W noc swojej śmierci ojciec powiedział Kelly’emu: »Zatelegrafujesz do Demetriusa, że Sabina umarła dzisiaj w moich ramionach bezboleśnie.« Pochowano ją razem z nim pod Neapolem”.

Lawrence Durrell, „Kwartet aleksandryjski” (Justyna),  tłum. Maria Skibniewska